Translate

19 sty 2015

Przekwalifikowanie się czy kpina?

Wczoraj byłam na spotkaniu teoretycznie w sprawie pracy. Tak, w niedzielę! Ale może zacznę od początku. 
Jakiś czas temu dziadek pod ośrodkiem zdrowia spotkał miejscowego radnego, nazwijmy go "Pan X", który zaprosił do auta osoby, chcące się ogrzać (nim otworzyli przychodnię). Dziadek poszedł z owym Panem. Nie wiem o czym konkretnie rozmawiali, bo nie pytałam dziadka, ale efektem tego było wręczenie wizytówki "Pana X" - dziadkowi, On z kolei przekazał ją mnie i powiedział, żebym zadzwoniła, bo ów "Pan X" ma dla mnie pracę. Oczywiście podczas wcześniejszej rozmowy telefonicznej z dziadkiem nie wiedziałam, że chodzi o "Paana X", ale kiedy dziadek pokazał mi wizytówkę od razu wiedziałam, że to będzie kpina. Ów "Pan X" mieszka niedaleko domu babci (nie żony dziadka, tylko drugiej babci - mniejsza o to) i doskonale znam tego Pana i jego zachowanie, ale zadzwoniłam we wtorek, usłyszałam, żeby przesłać CV na maila do niego i czekać do czwartku, a jak on się nie odezwie, to się przypomnieć. I tak też było! Po przesłaniu dokumentów, czekałam na czwartek, ale musiałam się przypominać "Panu X". Umówiliśmy się na ... niedzielę rano, w szkole podstawowej. Myślę sobie, co on tam będzie robił, kiedy on w technikum uczy i ma własną firmę?! No, ale poszłam. W szkole woźna powiedziała mi, że "Pan X" właśnie pojechał. Spytałam "czy wróci? Ale usłyszałam negatywną odpowiedź i radę, żebym zadzwoniła. Tak też zrobiłam i musiałam czekać 10 minut. 

Zaczęła się rozmowa z "Panem X". Pierwsze co to pytał mnie jaką szkołę średnią skończyłam, bo nie mam napisane. Mówię mu, że ogólniak. A on pyta się "dlaczego tego nie umieściłam w CV" - to go uświadamiam (przedsiębiorcę niby z 20-letnim stażem i radnego miejskiego :!:), że w CV umieszcza się dwie ostanie szkoły - w moim przypadku dwa kierunki studiów dziennych magisterskich, na jednej z lepszych publicznych uczelni. 
To on do mnie co powiem na bycie ochroniarzem. 

Zszokowało mnie. 

"Pewnie by Pani wolała pracę biurową"? I pyta mnie czy wiem gdzie jest (pada nazwa budynku) i czy widziałam recepcję, bo tam podaje się klucze i odbiera się je. Ale to dopiero po skończeniu szkoły policealnej ochroniarskiej można - powiedział. 

Nie, no szok. Według "Pana X" dwuletnie policealne jest ważniejsze niż studia i to kierunek, ale dla ochroniarzy jest wiele ofert pracy w "wyborczej". Bo on ma tą szkołę, jest menedżerem itd. - leje mi wodę "Pan X". Powiedział, żebym nie musiała chodzić na wszystkie zajęcia, bo angielski od podstaw i komputer od podstaw to pewnie znam, ale ciekawe jest prawo cywilne. Bo trzeba wiedzieć co się robi jak rodzice umrą. To ja od razu mu wypaliłam, że prawo cywilne w szerokim zakresie to ja miałam na studiach i mam o tym pojęcie. Więc o prawie skończył swoje wywody. Choć ogólnie się ośmieszył jak na radnego i biznesmena, który nie ma pojęcia o podstawach ekonomii czy prawa pracy (poza w/w naciskiem na swoją "szkółkę weekendową" gadał jeszcze o innych rzeczach). 
Facet myślał, że dorwał frajera, który nie ma o niczym pojęcia i wciśnie mi tą swoją szkółkę. Widocznie zbiera chętnych, bo musi mieć minimum, żeby dany kierunek działał i żeby za niego mieli płacone z budżetu. Ale ja taka głupia nie jestem i nie zamierzam być ochroniarzem. I swoją drogę od kiedy do wydawania kluczy trzeba skończyć szkołę policealną? Nie wiedziałam, że to takie arcyważne i odpowiedzialne zajęcie. "Pan X" w gruncie rzeczy sam się ośmieszył - człowiek, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej robił szkolenia w PUP dla bezrobotnych. Teraz nie dziwię się, że w tym kraju jest tak źle skoro tacy ludzie są u władzy. 

Po wyjściu poszłam do parku odreagować na spacerze. Zrobiłam kilka fotek, choć warunki atmosferyczne były kiepskie. Być może wstawię je niedługo. 

2 komentarze:

  1. To chłop poleciał po całości. Jakiś wariat, niech sam sobie klucze nosi jak jest taki mądry.

    OdpowiedzUsuń
  2. To faktycznie kpina, taka rozmowa. Współczuję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję i zapraszam do komentowania.