Translate

8 cze 2014

Recenzja płyty "Xscape" Michael Jackson

Jak wiadomo kolejnym wydawnictwem pośmiertnym Michaela Jacksona jest płyta "Xscape". Na rynku jest już prawie od miesiąca (data premiery 12 lub 13 maja 2014, zależy od kraju). W Polsce, w sklepach patronackich - Empik oczywiście była dostępna z lekkim poślizgiem, u konkurencji - Saturn czy Media Markt była dostępna przed premierą. Producentem płyty jest Timbaland, piecze nad całością miał szef Epic Records - L.A.Reid. (Nie będę podawała informacji na temat płyty, bo to można znaleźć w wielu publikacjach w sieci).

Oczywiście na długo przed pojawieniem się oficjalnej zapowiedzi płyty byłam przygotowana na jej ukazanie się na rynku. Czekałam na nią z zamiarem kupna. Tak też się stało. Choć liczyłam, że tak jak w przypadku płyty "Michael" czy reedycji z okazji 25 lecia krążka "Bad" w salonie Sony Center w Warszawie będzie przedsprzedaż płyty. A do niej będzie dołączony jakiś limitowany gadżet jak poprzednio - plakat, singiel czy przypinka. Niestety, tym razem się zawiodłam! Przedsprzedaży nie było! Dlatego też zamówiłam płytę poprzez stronę Empik.
Zamówienie do odebrania było nie w dniu premiery - 13, tylko dnia następnego (Sony na swojej stronie na fb tłumaczyło się opóźnieniami w dystrybucji z zagranicy).

 Wersja płyty jaką zamówiłam to: Deluxe eco z plakatem. (Pozostałe zdjęcia zawartości płyty umieściłam na końcu mojej recenzji)




























 "Xscape"
nr.: 88843066762


Teraz napiszę co sądzę o każdej z piosenek (skala ocen 1-5, gdzie 1 najgorsza a 5 najlepsza):



1. "Love never felt so good" - Początkowo jak usłyszałam, że ta piosenka została wybrana na singiel, byłam rozczarowana. Wtedy jeszcze nie znałam jej brzmienia!
Dla wielu osób te wersja piosenki jest lepsza niż ta z JT. Dla mnie znającej i mającej w głowie demo nagrane przez Michaela ta przeróbka jest świetna, na równi z wersją gdzie słyszymy Justina Timberlake! Najlepsza na całym albumie.  Początek jest cudowny. Przy słuchaniu widzę budzący się leniwie do życia dzień, poranek.
Piosenka ta przywołuje lata 80 w twórczości Michaela, przenosi nas w tamte czasy. Wyraźnie słychać wpływy i charakterystyczny styl jaki możemy znaleźć na płycie "Off the Wall". Połączenie tego z wokalem i wstawkami orkiestrowymi daje piosence świeżość. Jest ona połączeniem nowoczesności z tradycją tworzenia piosenek przez Michaela.

Ocena: 5/5



 2. "Chicago" - Nim dostaliśmy szczegóły pomyślałam sobie, że to kolejna wersja "Smooth criminal" - "Chicago 1945", ale na szczęście tak nie było.
 Jak pierwszy raz zaczęłam jej słuchać - na oficjalnej stronie internetowej MJ - to moja reakcja na dźwięki muzyki to: "Co to jest?!"
Nie spodobało mi się od razu to co usłyszałam. Za bardzo mi brzmiało jak Timbaland, za mało "michaelowe".  Po kolejnych przesłuchaniach, przez słuchawki zaczęłam zmieniać zdanie o tej przeróbce. Wokal Michaela jest wyraźny, łagodny ale i agresywny. Piosenka w jego stylu o złej kobiecie - można by zacytować "bo to zła kobieta była". Muzyka idealnie współgra z wokalem, nie niszczy go, a uwypukla, jest dodatkiem. Nie jest przekombinowana. To mój osobisty typ na kolejny singiel!

Ocena: 5/5



3. "Loving you" - Spokojna ballada, której Timbaland nie przekombinował. Nie porywa, ale jednocześnie nie ma w niej niczego złego. Taka neutralna piosenka. Łagodny głos Michaela uspokaja zmysły.

Ocena: 4/5

4. "A place with no name" - mając w głowie i na dzwonku telefonu wersje nagraną przez Michaela, tą nieprzerobioną liczyłam, na coś naprawdę dobrego. Niestety rozczarowałam się na całej linii. Powiedzieć, że jestem zniesmaczona to mało. Kiedy ją włączyłam po raz pierwszy, nie byłam w stanie wysłuchać jej do końca. Początek z wyraźnymi dźwiękami żywcem wyciętymi z "Leave me alone" kompletnie do mnie nie przemawiają. Niszczą piękny początek z oryginału. W tej wersji jest coś zgubione, zatracone, producentów nieco poniosło, zrobili z tej piosenki coś oklepanego, co można na co dzień słuchać w komercyjnych stacjach radiowych, taki przebój sezonowy. Przeróbka nie ma swojego klimatu, nie czuć w niej tego co niesie ze sobą tekst. Słuchając jej nie potrafię powiedzieć, że chcę być w "miejscu bez nazwy", bo nie chcę! To jedna z piosenek, której efektu przeróbki bałam się. Niestety słusznie.

Ocena: 2/5
 5. "Slave to the rhythm" -
Piosenka z reklamy tak można ją określić i od razu z tym mi się kojarzy. To był dobry wybór do promocji. Przeróbka jest średnia, dużo lepsza niż np. APWNN. Choć "niewolnicą jej rytmów" nie potrafię być, bo takie przeróbki, unowocześnianie na siłę Michaela nie jest dobre, nie przekonuje mnie. Wersja, która wypłynęła w 2010 roku a była remiksem bardziej mi pasuje niż przeróbka, być może to kwestia przyzwyczajenia. Na pewno nie podobają mi się te dźwięki, głosy Timbalanda w tle, które brzmią jakby ciągle mówił "oj". 

Ocena: 3/5

6. "Do you know where you children are"
Tej przeróbki, jak i "Blue gangsta" obawiałam się najbardziej. Piosenka poruszająca swoim tekstem ważny temat stała się oklepana. Przez ta przeróbkę w ogóle nie zwraca się uwagi na poruszony temat - wykorzystywania seksualnego i prostytucji nieletnich. Brak mi tu charakterystycznej gitary, która była w wersji z 2010, która nadawała moc piosence i uwydatniała poruszany w niej temat. Choć to też nie było demo (być może to była inna wersja, a być może kolejny remiks). Tak czy inaczej biorąc pod uwagę demo i wersję z 2010 roku, ta jest najgorsza.

Ocena: 3-/5


7. "Blue gangsta"
Początek zapowiadał się nieźle, miałam nadzieję, że tak zostanie do końca piosenki, a tu wielkie rozczarowanie. Przeróbka sprawiła, że piosenka straciła wszystko, wcześniej była świetna, nie brakowało jej niczego. Charakterystyczne dźwięki elektronicznych bębnów Timbalanda są wręcz irytujące, słuchając ich mam wrażenie, że ktoś tłucze po pokrywce robiąc na złość. Obawiałam się też, że najlepszy fragment oryginału czyli moment kiedy Michael śpiewa głębokim, niskim głosem zostanie zmarginalizowany i tak też jest! W przeróbce ten fragment jest ledwo słyszalny. Dla mnie oceniając całość piosenka została zepsuta, straciła to "coś" co miała na początku.

Ocena: 2/5 Choć zastanawiałam się nad 1
8. "Xscape" - Kolejna przeróbka, która popsuła piosenkę. Początek, który jest w oryginale został wycięty, przez co piosenka coś straciła. Słuchając jej nie mam wrażenia, że Michael chce uciec od "kontrolującego go systemu" tylko od właśnie tej przeróbki. Być może Timbaland tak właśnie widział tą piosenkę, ale w moich oczach ona straciła poprzez wycięcie niektórych fragmentów. Całość nie jest zła, choć mnie do końca nie przekonała i to się chyba nie zmieni. I jeszcze to "Darkchild" wycięte z "You rock my world" nie pasuje tutaj.

Ocena: 3/5

9. "Love never felt so good" original version - Znana mi od dawna i pewnie nie tylko mnie. Delikatny głos Michaela i fortepian, najzwyklejsze demo można by powiedzieć, ale było w nim coś na swój sposób urzekającego. Wizja delikatnej ballady o miłości. Zrobić z prostego dema to co otrzymujemy na płycie było nie lada wyzwaniem dla producentów. Ale im się udało.

Ocena: 4/5

10. "Chicago" original version - Ta piosenka zarówno przed i po przeróbce jest dla mnie tak samo dobra. Równie dobrze wersja nagrana przez Michaela byłaby hitem. Piosenka w znanym fanom stylu Michaela. Najbardziej urzeka w niej wokal.

Ocena: 5/5

11. "Loving you" original version - Początek brzmi jak puszczany ze starej płyty winylowej, która trzeszczy, to tworzy jej klimat. 

Ocena: 4/5

12.  "A place with no name" original version - Długo czekaliśmy, żeby ją w całości usłyszeć. Kiedy pod koniec roku 2013 usłyszałam po raz pierwszy w całości tą piosenkę zakochałam się w niej od razu. Urzekła mnie bez wątpienia. 

Ocena: 5/5

13. "Slave to the rhythm" original version - Nieznany wcześniej mi wstęp jest na swój sposób urzekający. Muzyka nie pasuje mi do tekstu, jest nieco za wolna, być może nie do końca taki był zamysł Michaela co do ostatecznej wersji, bo jak wiadomo nagrywał ją 24 razy, a że był perfekcjonistą, to być może jeszcze coś by zmienił. Dla mnie muzyka nie porywa do tańca, możliwe, że to też kwestia przyzwyczajenia się do remiksu, który wypłynął w 2010r.

Ocena: 3+/5

14. "Do you know where you children are" original version - Gitary, które znamy z wersji z 2010 roku i tu mogłyby być równie wyraźne. W tej wersji urzekające są dźwięki, które Michael stworzył ustami, przy pomocy języka (tak jak zazwyczaj robią dzieci, nie potrafię dokładanie tego określić) - co ciekawe te dźwięki usłyszałam dopiero po odtworzeniu piosenki przez słuchawki.

Ocena: 4/5

15. "Blue gangsta" original version - Jak dla mnie tej piosenki nie musieli wcale przerabiać, bo dla mnie jest świetna. 

Ocena: 5/5

16. "Xscape"original version - Wersja Michaela dużo lepsza od przeróbki. Począwszy od wstępu, gdzie słychać więzienne kraty i głosy strażników, poprzez głos dziewczyny towarzyszący głosowi Michaela, gdzie w przeróbce całkowicie wycięli te fragmenty. Piosenka do samego końca, ma niesamowity klimat, który wyraźnie sugeruje, że Michael chce uciec. To taki kolejny "protest-song", w którym Michael wyraźnie mówi co mu nie pasuje w otaczającej go rzeczywistości.

Ocena: 5/5

17. "Love never felt so good" ft. Justin Timberlake - Tym razem głosu użyczył jedyny i właściwy Justin. Piosenka ma szansę stać się hitem wraz z teledyskiem. Niczego nie brakuje tej przeróbce. Jak dla mnie jest równie dobra jak przeróbka bez udziału Justina. A sample z "Don't stop till' you get enough" zupełnie mi nie przeszkadzają, idealnie pasują do klimatu piosenki.

Ocena: 5/5

Podsumowując:
Nie żałuję jej zakupu, ani nigdy tak nie było i nie będzie, choć do niektórych przeróbek piosenek się nie przekonam. Płyta jest dużo lepsza niż płyta "Michael" choć na pewno nie wywołała u mnie takich osobistych emocji jak tamta. Nie było wzruszenia, zachwytu. Płyta jest bardziej dopracowana i spójna jako całość, ale i tak czegoś tu brak, a raczej kogoś. Brak najważniejszej osoby, która czuwałaby nad jej powstaniem. Wiemy, że inaczej nie będzie, niczego lepszego nie dostaniemy. ale czy na siłę powinniśmy się cieszyć z tego co mamy? Dobrze, że chociaż dostaliśmy wersje nagrane przez Michaela w oryginale (choć i to było pod wpływem nacisku ze strony fanów).
Osobiście już teraz czekam na następną taką płytę i zastanawiam się kogo tym razem wybiorą na producenta. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to osoba, która całkowicie zatraci to co Michael przekazywał w swojej muzyce. Nie będzie to unowocześnianie na siłę, tylko po to, żeby dotrzeć do nowych odbiorców.

Co dokładnie zawiera płyta przedstawiają zdjęcia (pominę szczegółowy opis):



Pod zdjęciem Michaela, pod kartonikiem jest ukryty cytat.




Książeczka zawiera teksty i kilka słów o każdej z piosenek:






Plakat dołączony do tej wersji płyty (wymiary 40x40):

 








6 komentarzy:

  1. Bardzo szczegółowo opisane, podobało mi się :) Gusta są różne wiadomo, tak też moje zdanie różni się nieco od twojego. Jestem bardzo za oryginalnymi wersjami utworów. ,,Love Never Felt So Good" raczej nie przypadło mi do gustu, ale może po prostu to potrzebuje czasu, żeby się wsłuchać :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam dwie takie szczegółowe recenzje płyty na blogach, dlatego i ja chciałam tak opisać każdą z piosenek.

      Usuń
  2. Nie odkryję Ameryki jak powiem że gusta są różne. Mimo że mamy zupełnie inne opinie, to recenzja naprawdę świetna. Tak wracając to tych innych gustów to jak chcesz przeczytaj moją recenzję, która jest dosłownie negatywem twojej :)

    Link do recenzji:
    http://michaeljacksonthecollection.blogspot.com/2014/08/xscape-michael-jackson-vinyl-edition.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolę nie przerobione piosenki Michaela.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna płyta, dobra recenzja, podoba mi się szczegółowy opis każdej piosenki i ocena jej.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję i zapraszam do komentowania.