Zaczęło się
wczoraj....
Pojechałam na uczelnię aby poprawić Elementy badań
regionalnych u "Zbycha", choć byłam umówiona na 10 lutego. Ale przybyłam
wcześniej, bo facet miał mieć egzamin (przy okazji uświadomiłam faceta,
że ma go o 13!). Kazał mi czekać około 40 minut, ale ja powiedziałam, że
przyjdę dziś. I przyjechałam. "Zbychu" wyszedł w południe i zaprosił
mnie do odpowiedzi :) Wyjęłam kartkę, ale on stwierdził, że nie będę
pisać, tylko wziął moje notatki i zadał pytanie. Stwierdził, że może
mnie ocenić na 4+, ale jak chce odpowiadać na 5 to mogę. Zaczęłam się
zastanawiać i zdecydowałam się a on powiedział, że postawi mi 5 za ...
ryzyko!
Chyba pomogła mi (to głupie wiem!) Myszka Mickey na bluzce. W ogóle było dziś nieźle, bo później w radiu była moja ulubiona piosenka "You are not alone".
Bardzo się cieszę z oceny, jak nigdy. Czasem opłaca sie nie zaliczyć w I terminie :P
Widać, że czasem się opłaca nie zdać na czas, skoro później można dostać lepszą ocenę.
OdpowiedzUsuń