Translate

21 paź 2017

Recital w Palladium 17.10.2017

Środek tygodnia - wtorek, Warszawa, klub Palladium godzina 19:30. 

Do tej pory byłam na 4 koncertach Michała Szpaka, ale jeszcze nigdy nie byłam na recitalu. Ten miał być pierwszy. Choć przy kupnie biletu odechciało mi się pojawienia się tam - przez "cyrk" organizatorów z biletami, cenami i miejscami na wydarzeniu, to jednak postanowiłam się pojawić. 




W pociągu był tłok. Przy Hard Rock w Wawie też, w zasadzie wszędzie tłok.  Palladium jest dość blisko po skręceniu w ul. Złotą. Na miejscu było mało osób. Po dotarciu na miejsce koncertu spotkałyśmy osoby co są na każdym wydarzeniu. 
Zaczęło przybywać ludzi, oczywiście. 

Czekając na koncert było nam dane usłyszeć próbę - to była niespodzianka dla nas czyli cover "Milion reasons" Lady Gagi. 
Miałyśmy także do odebrania nasze zamówienia - banerki, kalendarze itp. 

Po wejściu na salę koncertową do mojego miejsca musiałam się przepchać, bo wszyscy już siedzieli na krzesłach. Przede mną była para, z wyglądu starsi ode mnie, ale co chwilą się "ślimaczyli" - to było niesmaczne - to nie prywatny seans filmowy, tylko miejsce publiczne! Powinni umieć się zachować, to nie sypialnia! 

Na recitalu pojawiła się koleżanka Michała - Klaudia, która tego dnia obchodziła urodziny - o czym oczywiście Michał wspomniał ze sceny.

Koncert zaczął się z 10 minutowym poślizgiem... W zupełnych ciemnościach Michał pojawił się w aurze światła ubrany na biało w dużym kremowym kapeluszu, w siatkowej koszulce (miał ją już kiedyś na sobie) i białych butach (też je kiedyś miał nie raz - m.in. na ostatniej fotce ze starym rowerem nim go zwinęli). Usiadł na krzesełku ze spuszczoną głową. Kapelusz miał dość głęboko naciągnięty, blisko oczu. Praktycznie przez większość piosenki miał spuszczoną głowę, czasem unosił wzrok w górę. Przyjrzałam się gestykulacji - Michał wyglądał jak mały skrzywdzony chłopiec, który rękoma zasłania się. Skojarzyło mi się to z pewnym rysunkiem 

Michał wyglądał na smutnego. 
Gra świateł na jego ubraniu dawała niesamowity efekt. Choć nie lubię jak nie widzę jego twarzy i emocji, które się na niej rysują.


Piosenki...
"Milion reasons" Michał w pewnym momencie nie nadążył z wyśpiewaniem tekstu i musiał przyspieszyć, stąd była słabsza dykcja. 

"Such is life" - słyszałam 3 raz w życiu - wizualizacja była takze pięknym dopełnieniem, choć nie bardzo podobało mi się to, że Michał cały czas stał tyłem do publiki. Trochę to tak jakby śpiewał sam dla siebie a nie dla nas. I pomylił słowa, zamiast "cry" w pierwszej frazie zaśpiewał "smile" 

"Rosannę" zadedykował Klaudii - najpierw miał nie wymieniać jej imienia a w końcu powiedział. W tym czasie  pewna małolata się wydarła, że ma urodziny zaczęła piszczeć - cóż za niewypał!

"Tic Tac" - miało zmienioną aranżację 

Podczas muzycznej przerwy - para przede mną się tak ślimaczyła, że to było niesmaczne - jak para napalonych nastolatków. 


Michał zmienił trochę stylizację - założył kamizelkę z koncertu dotyczącego Paryża. I nie było kapelusza - wreszcie było widać oczy. Choć Michał patrzył gdzieś w przestworza, gdzieś w dal, w nieokreślony punkt. 

"Dream on" - tu trochę coś się nie zgrało, bo była przerwa w tekście i Michał wypadł z rytmu. 

"Dziwny jest ten świat" - wysokie tonację mistrzowskie. Wykonanie nie miało sobie równych, jak zawsze!

Długo czekaliśmy na bis, ale Michał wyszedł w końcu. Po koncercie ustawiła sie kolejka do autografów i zdjęć, tu także długo czekałyśmy na Michała, bo po kilka razy dogrywał "Milion reasons" - recital był filmowany. 


Jak Michał wyszedł to osoby z przodu się rzuciły jak dzikie w stronę Michała. Inne zaczęły się z boku pchać, dość długo kolejka się nie przesuwała, tkwiło w miejscu - nie wiem czy to dlatego, że pchały się z boku czy dlatego, że te z przodu długo gadały. 

Oczywiście przy moim pechu akurat tuż przede mną zakomunikowano, że to koniec i Michał już idzie. 

Więcej zdjęć nie posiadam, ponieważ chciałam skupić się na recitalu. 



2 komentarze:

  1. Tyle fajnych koncertów mnie ominęło. Dobrze, że chociaż można relacje poczytać

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję i zapraszam do komentowania.