W niedzielę było święto zakochanych, a mnie naszła refleksja na wspominanie szkolnych głupot z tym związanych.
W szkole nie byłam w kręgu tych "rozrywanych" i "popularnych" dziewczyn za którymi szalały tłumy chłopaków. I ja za chłopakami nie latałam.
Tylko jeden raz dostałam kartkę walentynkową i do dziś nie wiem od kogo ona była. Czy to był żart dziewczyn - Kaśki i Darii czy żart Piotrka, który za mną wtedy szalał. Pewnie już nigdy się nie dowiem kto jest jej autorem. Choć po charakterze pisma stawiałabym na dziewczyny, bo one w podobny sposób pisały.
Oto jak wygląda stara kartka:
Widać, że tekst po lewo i słowo "szambo" zostały dopisane później. Z resztą "wierszyk" jest kiepski.
Innym "wygłupem" z tamtego okresu było przesłanie w kopercie na adres domowy chłopakowi, który mi się podobał połówki zawieszki serca. Niedawno odnalazłam swoją część, choć byłam pewna, że przy ostatnich porządkach wywaliłam. Nie wiem co on - Maciej zrobił ze swoją częścią, czy ją zachował w okresie szkolnym czy od razu wywalił. Na pewno wiedział, że to ode mnie, bo największa plotkara klasowa wypaplała, z resztą pewnie zauważył u mnie drugą część - choć ja ją ukrywałam na łańcuszku pod bluzką.
Tak wygląda połowa serduszka:
Miło czasem sobie powspominać piękne czasy szkolne.
Uśmiałam się z tego wierszyka. Poeta z kogoś był niezły :D
OdpowiedzUsuńTaka szczeniacka głupota. Szkoda, że nie wiem kto to napisał.
Usuń