Wczorajszy wieczór był normalny, do pewnego momentu. Nagle poczułam smród spalenizny, tak jakby komuś się przypalił garnek, ale ten zapach nie wydobywał się z kratek wentylacyjnych w kuchni tylko dobiegał z klatki schodowej. Było słychać kroki i głosy. 
Pomyślałam sobie: CZYŻBY ZNOWU!? ... i poszłam do małego pokoju otworzyć okno. Wyjrzałam a pod blokiem 3 wozy strażackie, dwóch strażaków z wężem gasiło płonący kontener ze śmieciami wyciągnięty ze zsypu. Tym razem był ogień. Tak, bo to nie pierwszy raz, w grudniu ubiegłego roku, na kilka dni przed Bożym Narodzeniem było tak samo. Ale wtedy strażak pukał do drzwi, a przede wszystkim kontener nie płonął ale się lekko tlił i nie było dymu. 
Nie rozumiem czy ktoś sobie upodobał ten blok? Nie mieszka tu typowa "patologia" ale są kolesie    (z bloku obok), którzy "długo i namiętnie" stoją na klatce i konsumują napoje z % i jarają pewnie nie tylko papierosy. Nie wiem czy to któryś z nich czy jakiś "mądry" mieszkaniec bloku zapomniał, że do śmieci pewnych rzeczy się nie wyrzuca. Mam nadzieję, że w końcu namierzą tą osobę nim dojdzie do tragedii. Bo ja nie mam zamiaru uciekać z mieszkania, bo coś zacznie się palić
| źródło: ipla.tv | 


