Szaleństwo zaczęło się w grudniu 2017 a dokładnie w święta Bożego Narodzenia kiedy to przyjaciółka spytała kiedy Michał ma koncert we Wrocławiu. Szybka decyzja i bilety kupione, co prawda w rzędzie IX ale są, tym bardziej, że to była premierowa trasa Classica Tour czyli połączenie klasycznych dźwięków operowych z rockowymi aranżacjami. Choć miałam obawy, ponieważ na dzień następny czyli 5.02 miałam kupiony bilet na recital Michała w Kuźni Kulturalnej na Wilanowie i nie wiedziałam czy dam radę przetrwać maraton. Zaryzykuję!
Dzięki Michałowi (tak można powiedzieć) mogłam nareszcie odwiedzić przyjaciółkę i być u niej gościem od soboty do wtorkowego poranka. Pierwszy raz też trafiłam do miasta Świdnica.
Czas spędzony w domu koleżanki był pięknym czasem - było sympatycznie, miło i mimo moich obaw, że może zwierzaki mnie nie polubią było wręcz przeciwnie.
W poniedziałek wieczór, choć było wtedy dość mroźno wybrałyśmy się do wrocławskiego Capitolu na koncert. Dla mnie nie był to pierwszy koncert ale pierwszy z trasy Classica (następne dwa już zabukowałam na marzec - Łódź, Warszawa). Spektakl był zupełnie inny niż dotychczas. Całość rozpoczynała się wokalizą Marleny, śpiewaną zza sceny i dopiero później pojawi się Michał. Przez pierwszą część przy ograniczonym świetle śpiewa znane wcześniej utwory, niestety technika bywa złośliwa i przy "Byle być sobą" mikrofon odmawia współpracy. Osobiście czekam z utęsknieniem żeby usłyszeć na żywo "Don't poison your heart" - zachwyt, mistrzostwo wokalne. Na Torwarze w 2016 słyszałam duet z siostrą ale teraz "Bo życie takie jest" było sto razy doskonalsze. Wokalizy na koniec utworu wykonane na jednym oddechu górne rejestry - tak umieją nieliczni. Słowa nie są w stanie tego opisać.
Tutaj możecie zobaczyć tylko krótki fragment nagrania: